Zapraszamy do oglądania naszych galerii zdjęć. Zachęcamy również do przesyłania nam własnych zdjęć tematycznie związanych z naszą Szkołą
http://plock.gazeta.pl/plock/1,35681,8202801,Jagiellonka_wyrobila_w_nas_kregoslup_moralny.html
Oto oni pięćdziesięciolatkowie : Jadwiga Wójcik obecnie Pawlata, Marianna Janiak, Andrzej Mossakowski, Jan Grobicki, Jan Szymanski, Jerzy Borniński, Eugeniusz Kubik , Odon Zajdler i Leszek Laszkiewicz absolwenci roku 1958 .
Chodzili do klasy z językiem angielskim a wychowawcą ich był prof. Ryszard Ołdakowski, który również uczył ich matematyki.
Języka polskiego uczyła ich prof. Sękowska, jęz. rosyjskiego - prof .Rudnicka i prof. Żabina, j.angielski - prof. Brudnicki, historia - prof. Miaśkiewicz, sporadycznie prof. Frankiewicz, geografia - prof. Kuliński, biologia - prof.Pisarska, chemia - prof.Kraska i prof .Niesłuchowska, fizyka - prof.Nowiński, WF - prof.Szymczewski, PW - prof. Konopka, rysunek - prof. Krzywiński , astronomia i logika - prof. Pniewski.
Pamiętają czasy "zielonych ławek" stojących w klasie, pojedyńczych i podwójnych , lakierowanych i z otworem na kałamarz. Na blatach tych ławek można było pisać sobie ściągi przed klasówką. Pisało się wtedy piórem atramentowym i po wyschnięciu atramentu nie było nic widać a wystarczyło tylko chuchnąć na pulpit i cały wzór matematyczny czy fizyczny stawał się nagle widoczny. Jaka była ich rozpacz, kiedy to przed klasówka z fizyki prof. Nowiński przetarł wszystkie blaty ławek mokrą szmatą od tablicy. Ale nie załamali się wciąż wymyślali nowe metody - taka wtedy była ich natura.
Mile wspominają swoja szkołę a przyjaźnie z tamtego okresu pozostały do dziś.
Andrzej i Leszek przez całe liceum siedzieli w jednej ławce. Wspominają o tym jak to chcieli przechytrzyć prof. Sękowską, która uczyła ich j. polskiego. Pani profesor dowiedziawszy się o tym, że prawie cała klasa wybiera się na studia kazała wszystkim uczniom robić notatki w zeszycie z jej wykładu. I wszyscy pisali ale nie Andrzej i Leszek. Doszli do wniosku, ze nie będą przemęczać "ręki" i prowadzili wspólny jeden zeszyt. Jednego dnia pisał Leszek, następnego Andrzej i tak na zmianę. To cud, że im się tak długo udawało, bo zeszyty systematycznie były sprawdzane pod kątem ortografii i gramatyki.
Ale do pewnego czasu. Lekcje j.polskiego były dwugodzinne. Od czasu do czasu profesor robiła klasówki i okazało się , ze po jednej z takich klasówek, profesor dostała dwie identyczne prace tylko podpisane dwoma różnymi nazwiskami.
Oj dostało się wtedy Leszkowi i Andrzejowi za ściąganie i nawet ich tłumaczenie, że to wszystko przez oszczędność nie pomogło.
- "Oszczędni, patrzcie ich, lenie jesteście i tyle. Żeby mi się to więcej nie powtórzyło."
Ach te szkolne lata !
W upalną lipcową sobotę spotkaliśmy się nad Wisłą na siódmym nieformalnym jagiellońskim pikniku. Było nas około 230 osób. Piwko i chlebek ze smalcem i kwaszonym ogórkiem serwował nam właściciel agencji RIS, pan Krzysztof Krajewski. Do tańca podrywały nas dźwięki muzyki pana Wojtka Kilarskiego. Przybyli absolwenci zza wielkich wód z Kanady, USA z Danii z Niemiec i z Anglii. Zjechali z rożnych miast Polski, aby w ten jeden niezwykły dzień spotkać się z kolegami i z koleżankami z klasy. Pozdrowić swoje dawne sympatie, powspominać nauczycieli, przypomnieć sobie o klasowych wycieczkach i balach szkolnych. Licznie przybyli absolwenci 1958 roku. Pięćdziesiąt lat temu zdawali egzamin maturalny. Najpierw spotkali się w Klubie Absolwenta (zdjęcia pokażemy w późniejszym terminie), a wieczorem razem z innymi absolwentami świętowali swoją rocznicę.
Długo w noc rozbrzmiewały rytmy muzyki, a nogi nie chciały zejść z parkietu. Bawiliśmy się i tańczyliśmy, ale co dobre szybko się kończy. Nie martwcie się, dni szybko mijają i wkrótce znowu się zobaczymy.
Dziękujemy za przybycie.